Wydarzenia w październiku

Na razie wprawdzie pozdrawiamy z ruin teatru antycznego w sycylijskiej Katanii (nasza doroczna etnobotaniczna wyprawa na Sycylię do źródeł kultury europejskiej), ale czas już zapowiedzieć kilka październikowych wydarzeń.

W październiku zagramy drugą część naszej mini-trasy koncertowej świętując 20-lecie naszego projektu (w roku 1998 pomysł, że uda nam się z tym wszystkim dotrwać tak sędziwego wieku, wydawał się zupełnie nieprawdopodobny, więc jest co świętować). Będzie także jesienna odsłona cyklu spotkań etnobotanicznych.

Przejdźmy zatem do konkretów:

Koncerty:

6/7.10: Soulbönding trip, Soulkostel, Vernéřovice, Czechy – festiwal trwa całą noc, nasz występ jest przewidziany ok. 21.00 Szczegółowe informacje i event na FB tutaj

19.10: Proza (Wrocławski Dom Literatury) – tbc (to be confirmed)

20.10: Pawilon / LAS, Poznań ( z Alameda 4), szczegóły i event na FB tutaj

Etnobotanika:

11.10 Etnobotanika praktyczna Marka Styczyńskiego, Księgarnia i kawiarnia podróżnicza Bonobo, Mały Rynek 4, godz. 19.00 Event na FB tutaj

Zapraszamy bardzo serdecznie!

 

Od Wielkopolski po Wybrzeże i Śląsk

      chorzow2

Zagraliśmy minitrasę koncertową, która wiodła, jak w tytule – od Wielkopolski po Wybrzeże i Śląsk. Wszystko środkami komunikacji publicznej (niekłamana wdzięczność wobec PKP Intercity – i to nie żart, wiele ciepłych słów należy się także panom i paniom prowadzącym taksówki, zwłaszcza, jeśli trzeba stawić się na miejsce o 5.15). Ten niezbyt długi – ale intensywny – przejazd uświadomił nam, że żyjemy w całkiem fajnym miejscu na Ziemi. Wbrew temu, co wyłania się z codziennych seansów nienawiści fundowanych nam przez takie czy inne medialne outlety, jest to kraj pełen świetnej energii, życzliwych ludzi, którzy pomagają sobie w drobnych sytuacjach życia codziennego, uśmiechają się do siebie i są skłonni rozmawiać (pozdrawiamy żołnierza wracającego ze służby w Afganistanie, z którym świetnie nam się gawędziło między Poznaniem z Inowrocławiem!). Podróże kształcą, a nasza pierwsza lekcja brzmi: nie dajcie sobie wmówić, że wszystko tutaj jest złe, że jesteśmy pełni wściekłości, że toniemy w czarnej mazi i nic nas nie uratuje. To może nie są łatwe czasy, ale warto czasem wsiąść w wygodny, punktualny pociąg i pojeździć po Polsce (że nie ma kawy z ekspresu w pendolino, bo zepsuły się ekspresy po dwuletnim okresie, na który opiewała gwarancja? ale można za to zjeść smaczne śniadanie i pogawędzić miło z bardzo sympatyczną obsługą, a bardzo dobrą kawę dostaniecie (prawie) na każdym dworcu 🙂

Ale przecież nie miało być o pociągach (cóż, dla nas fakt, że korzystamy sobie z WiFi w pociągu, gdzie nie śmierdzi papierosami i okna nie są oszronione, to ciągle powód do radości – jeździmy koleją na koncerty od, hmmm, dziesiątek lat). Miało być o fantastycznej energii, która jest w ludziach. Bez tej energii i bez takich ludzi nie byłoby żadnego z tych trzech koncertów: w zasadzie wyprzedanego koncertu w poznańskim klubie LAS (którym jesteśmy całkowicie zachwyceni), gdańskiego koncertu w jak zawsze gościnnej PLAMIE, połączonego z fantastycznym poczęstunkiem przygotowanym przez jedyną w swoim rodzaju firmę BAKRA , chorzowskiego koncertu w samym środku festiwalu robionego przez entuzjastę Śląska i dobrej muzyki, Marcina Babko (który skrywa się za inicjatywami FALAMI i (wraz z Martą Frank) za… Sadza Soap).

Tutaj mała migawka fotograficzna (zdjęcia “pożyczyliśmy” od Karoliny Bartoszewskiej Krawczyk z Bakry i z fanpage’a Innego Grania):

This slideshow requires JavaScript.

Jesteśmy więc bardzo szczęśliwi, że mamy możliwość kontaktu z takimi ludźmi – wliczając w to naszą fantastyczną publiczność, który nigdy nie zawodzi. Bo do tego wszystkiego trzeba jeszcze dodać dziesiątki kapitalnych rozmów po koncertach (czasem późno w noc, jak w Poznaniu – pozdrawiamy dziewczyny “z Miechowa”!), wszystkie cenne decyzje o kupnie naszych płyt (przecież wiadomo, że nie chodzi tylko o transakcję), wszystkie pożyczone od akustyków baterie, wymienione w ostatniej chwili wadliwe kable albo di-boxy, całą cierpliwość, którą świat nas obdarowuje w naszym uporze, aby dzielić się z Wami dźwiękami 🙂 Tym jest koncert – nie tylko 60-ma minutami spędzonymi na scenie między zapowiedzią a oklaskami. Gdyby było inaczej, nie podjęlibyśmy się już chyba przedsięwzięcia, które oznacza brak ulubionej kawy rano, czterogodzinny nerwowy sen i migrenowy ból głowy 🙂 Składamy więc ręce z wdzięcznością:

namaste

P.S. Czy ktoś z Was ma jakiekolwiek zdjęcia z koncertu poznańskiego?